W tym roku śliwy na działce obrodziły nadzwyczaj obficie. Zrobiłam wszystko co można było - powidła, czeko-śliwkę, śliwowicę, kompoty, knedle, pierogi (!) i wciąż było ich nadto. Nie wiedząc już co czynić, wpadłam na pomysł likieru. Poszperałam w internecie i doszukałam się znakomitego przepisu. Trochę zmieniłam go dla własnych potrzeb i muszę przyznać, że efekt końcowy wyszedł bardzo, baaaaardzo dobry.
350 g śliwek węgierek
150 g cukru w kostkach
500 ml wódki (możecie dodać spirytus, jednak wtedy dodajcie również wodę lub więcej mleczka)
200 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
Śliwki umyć, wydrylować i wraz z pestkami utłuc w moździerzu (każda z pestek musi być rozbita). Sliwki przełożyć do dużego słoja, zalać wódką, wsypać cukier, delikatnie zamieszać i odstawić na dwa tygodnie (temperatura pokojowa!). Raz za kiedy przemieszać i po minimum czternastu dniach dokładnie odcedzić. Zmieszać z zimnym mlekiem, rozlać do butelek. Przechowywać w lodówce.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz