Już niejednokrotnie pisałam, że nie przepadam za szarlotkami. Ta jednak jest wyjątkiem. I szczerze powiedziawszy nie znam powodów zmiany mojego postrzegania, bo za szarlotkami nie przepadam od zawsze :) Być może ziarnko prawdy w tym, że człowiek zmienia poglądy co 7 lat :) W czym tkwi sekret tej szarlotki? Chyba w niezwykle kruchym cieście i domowej roboty jabłkach. Nazwa nieprzypadkowa – przepis podstawowy dostałam od teściowej właśnie :)
500 g mąki pszennej
3 łyżki cukru waniliowego
4 łyżeczki proszku do pieczenia
125 g smalcu
125 g masła
2 jaja
1 duży słoik prażonych jabłek
Składniki na ciasto zsiekać nożem do poziomu kruszonki, zagnieść ciasto. Podzielić na 2 części, wstawić do zamrażalnika na min. 30 min. Blachę o wymiarach 40 x 25 cm wysmarować masłem i wysypać bułką tartą. Jedną część ciasta zetrzeć na tarce na dno blachy. Wyłożyć jabłka, na które zetrzeć drugą cześć ciasta. Wstawić do nagrzanego do 180 st C pieca, piec 35-40 min.
Bardzo apetyczna musi być, uwielbiam szarlotkę
OdpowiedzUsuńIdealne cudo do kawki na niedzielne popołudnie *-*
OdpowiedzUsuń