Po dość długiej przerwie, budzę się z zimowego snu wraz z nowymi przepisami i pomysłami :) Mam nadzieję, że znajdę czas na intensywny powrót do blogowania :) Pierwszy wpis po przerwie, pokaże Wam jak przygotować jeden z najbardziej klasycznych deserów na świecie. I choć tiramisu kojarzy nam się głównie z likierem Amaretto, ja idąc śladami Tessy Capponi-Borawskiej rezygnuję z tego dodatku (podobno klasyczne tiramesù nie posiada ani kropli alkoholu).
6 większych i 8 mniejszych porcji:
3 żółtka
100 g cukru pudru
200 ml śmietany kremówki
250 g serka mascarpone
18 podłużnych biszkoptów
1/2 szkl mocnej kawy
kakao
Jaja przed oddzieleniem sparzyć. Żółtka ubić na parze z dodatkiem cukru na puszystą, jasną i gęstą masę. Lekko przestudzić. Dodawać partiami mascarpone i mieszać łyżką lub łopatką do uzyskania gładkiego kremu. Schłodzoną kremówkę ubić na sztywno. Wmieszać do masy. Połowę biszkoptów nasączyć zimną kawą (aby deser się dobrze przechowywał można ułożyć biszkopty w foremce do pieczenia lub prostokątnym pojemniku do przechowywania żywności). Na biszkopty wyłożyć połowę masy. Całość posypać kakao, przykryć pozostałymi biszkoptami i postępować identycznie jak z pierwszą warstwą.
Jeżeli w trakcie przygotowywania masy zauważycie, że jest ona bardzo rzadka (już na etapie łączenia żółtek z mascaropne), opcjonalnie możecie dodać do całości żelatynę. W tym celu należy namoczyć w czterech łyżeczkach zimnej wody, jedną płaską łyżeczkę żelatyny. Kiedy ta napęcznieje należy całość rozpuścić, a kolejno wymieszać z dwiema łyżkami ubitej śmietany. Końcowo dodać zahartowaną żelatynę do ubitej kremówki. Dalej postępować jak w przepisie.
Tiramisu to ja mogę jeść kilogramami :) Cuudo!
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/